Byłoby miło, gdyby każdy kto przeczytał rozdział wyraził swoją opinię w formie komentarza :) Dziękuje za uwagę ♥

Thursday, July 26, 2012

Rozdział 16

Obudziłam się o 8.19 czyli minutę przed budzikiem. Wyłączyłam go zanim zaczął dzwonić.
- Harry, wstawaj ! - powiedziałam na co on nie zareagował - Harry ! Policja po Ciebie.
Zaśmiałam się cicho pod nosem.
- Jaka policja ? - spytał ledwo przytomny.
- Australijska. Twierdzą, że jesteś pedobear'em - wytknęłam mu język.
- Będziesz się teraz nabijać ?
- Oczywiście, że nie - cmoknęłam go w policzek. Styles uśmiechnął się szeroko i odpowiedział mi tym samym. Ale nie posłuchał, więc z powrotem się położył. - O nie, nie ! Nie będzie spał do nie wiadomo której, za niecałą godzinę musimy wyjść.
Walnęłam go poduszką.
- No dobra, już wstaję - powiedział naburmuszony. Zadowolona poszłam do łazienki. Umyłam zęby, odprawiłam poranną toaletę oraz uczesałam włosy w niedbałego koka.
- Naprawdę mnie kochasz ? - spytałam, gdy wróciłam do pokoju.
- Tak, chyba inaczej nic bym ci nie mówił - zaśmiał się. No tak. Ja i ta moja logika. No ale chyba lepiej było się upewnić, prawda ? Hah upewnić się po tym jak powiedział mi, że mnie kocha. Fajnie. Cokolwiek się wczoraj wydarzyło, nie zmienia faktu, że nie będziemy razem. Chyba, że podczas lotu samolotem. Zabrałam z walizki jasne jeansy, różową bokserkę i czerwone converse przed kostkę. Ponownie udałam się do łazienki, przebrałam się. Wróciłam do pomieszczenia obok, włożyłam pidżamę do walizki, wyciągnęłam z niej skórzaną ramoneskę, na wypadek niskiej temperatury w Londynie. Teraz Hazz zajął łazienkę. Postanowiłam wykorzystać ten moment i schować wszystkie swoje rzeczy. Weszłam na twittera w iPhone'ie, dodałam wpis : Goodbye Australia !
Harry opuścił łazienkę.
- To jak  ? Idziemy ? - spytałam.
- Mamy jeszcze 10 minut - odpowiedział Hazza.
- Jak będziemy pierwsi to wszyscy się zdziwią - poruszyłam brwiami. Harold zaśmiał się widząc moje zdolności... Jeśli poruszanie brwiami można nazwać zdolnościami. Wyszliśmy z miejsca naszego zamieszkania przez ostatnie 4 dni . Udaliśmy się pod drzwi z numerem 870, czyli pod pokój Paul'a i Liam'a. Pewnie wielu z Was ciekawi jak tam moja noga... Tak, tak, chodzę normalnie, bo w sumie mnie już boli, ale nadal mam gips i dlatego też jest ciężko. Jak wrócimy do Doncaster jutro, czyli w piątek, to w sobotę powinnam iść do lekarza. A w poniedziałek szkoła. Zostały jeszcze dwa miesiące, ale nie zbyt mnie to motywuje do nauki. Jedynym powodem, a może raczej powodami, dla których chcę wracać są moi przyjaciele. Strasznie brakuje mi ich wygłupów, chłopcy to nie to samo. Może i wygłupiają się często, no prawie zawsze, ale ich wygłupy są mimo wszystko bardziej dorosłe.
- Jakim cudem jesteście pierwsi ? - spytał z niedowierzaniem w głosie Niall.
- Lottie groziła mi policją jeśli nie wstanę - odpowiedział zniesmaczony Harry. Louis się cicho zaśmiał.
- To nie moja wina, że wymyślam tak świetne szantaże - uśmiechnęłam się triumfalnie.
- Nie gniewam się już - przytulił mnie Harry. Jak miło. Chociaż wolałabym, aby nie robił tego w obecności Niall'a. Chłopak się uśmiechał, ale gdy spojrzałam w jego oczy dostrzegłam ból i smutek, co spowodowało ukłucie w klatce piersiowej. Czułam jakbym właśnie niszczyła ich przyjaźń, a to jest najgorszą dla mnie rzeczą, stanąć między dwoma ludźmi, którzy są przyjaciółmi. No może, oprócz tego jest ranienie innych. A przecież to właśnie teraz robię z Niall'em. Nie mogę ! To jest dla mnie psychicznie nie do zniesienia. Będę miała wyrzuty sumienia do końca życia.
Wyrwałam się z uścisku Hazzy i podbiegłam do Horana po czym go mocno przytuliłam.
- Przepraszam Niall - wyszeptałam mu na ucho. Wszyscy byli w szoku, w szczególności Styles. Posłałam mu spojrzenie "Wszystko gra, tylko go przytulam", choć myślałam co innego. Nialler pogłaskał mnie po plecach. Poczucie winy zniknęło w 90%,  na chwile mi to wystarczy.
- Gotowi ? Świetnie, to idziemy - powiedział Paul, gdy tylko otworzył drzwi od pokoju. Ciągnęliśmy za sobą walizki, aż doszliśmy do windy. Zjechaliśmy na parter, wysiedliśmy koło recepcji.
- Fizzy i Zayn - mruknęłam pod nosem kiedy zorientowałam się, że ich nie ma.
- Cześć - wyszczerzyli się podchodząc do nas - Byliśmy na śniadaniu - odpowiedział Malik poprzedzając nasze pytania. Wsiedliśmy do limuzyny (oczywiście z pomocą ochroniarzy), a Directioners o mało co nie weszły na dach. Naprawdę, z każdą chwilą zadziwiają mnie coraz bardziej. Na lotnisko czekało nas jakieś 15 minut drogi, które postanowiłam przeleżeć z zamkniętymi oczami na kolanach Louis'a.
________
Następny max. tydzień po 13 komentarzach ♥

13 comments:

  1. Świetny rozdział ale trochę mało akcji i tak już nie mogę doczekać się następnego rozdziału :)

    ReplyDelete
  2. Zajebisty rozdział, czekam na nn i zapraszam do siebie.xd :)

    ReplyDelete
  3. Super ! czekam na nast.

    ReplyDelete
  4. Fajowy ...:P Fajnie zmieniłaś wygląd bloga xd

    ReplyDelete
  5. świeetny :) szkoda że krótki ;c
    zapraszam do mnie http://id-like-to-be-everything-you-want.blogspot.com/

    ReplyDelete
  6. ŚWIETNY TYLKO KRÓTKI ;C TAK JAK MÓJ KOMENTARZ ;C

    ReplyDelete
  7. Cudowny tylko króciutki ;D
    Czekam na kolejny ;p

    ReplyDelete
  8. super rodział:D nie mg doczekać sie następnego;)

    ReplyDelete
  9. Suuuuuper! Swietny rozdzial, ale dlaczego Lottie sie tak cacka z Niallem? Niech wybierze albo jednego, albo drugiego (lepiej Hazze xD) Ale pomimo to jest ciekawie. Czekam na nexta <3

    ReplyDelete
  10. Świetny rozdział. Oby tak dalej mała :D Czekam na next :)

    ReplyDelete
  11. Twojego bloga znalazłam przez przypadek. A że nie znałam do tąd bloga, którego główną bohaterką jest siostra Louisa, Charlotte, bardzo mnie zaciekawił i z przyjemnością przeczytałam wszystkie napisane przez Ciebie rozdziały. Oczywicie dodaję się do obserwatorów. Strasznie mnie ciekawi reakcja Louisa, kiedy dowie się o Fizzy i Zaynie. Czekam na następny rozdział :)

    ReplyDelete